NASTĘPNY PRZYSTANEK ZA:

JESTEŚMY!

Końcówka listopada oznacza drugie Post Mortem w roku. Dziewiętnasta odsłona toruńskiej imprezy, która zrzesza w jednym miejscu fanów muzyki smutnej, zaskoczyła doborem headlinera.

Gościli na trasie dużego zespołu, grając na sporych scenach. Objechali sporo festiwali, których podesty też nie należały do najniższych. W końcu zdecydowali się na przejażdżkę po miejscach, do których zostali stworzeni. Headlinerska trasa Owls Woods Graves dobiegła już końca, ale wywołała potężne spustoszenie. Koncert w Toruniu był tego żywym przykładem.

Sold out w NRD na gitarowych koncertach to raczej rzadkość. Tym razem tak się jednak stało – JAD na obecnej trasie gra dla pełnych sal. Do wypchania po brzegi toruńskiego klubu z pewnością przyczynili się także goście. Wszystko to sprawiło, że wieczór okazał się prezentować szeroką paletę emocji.

Po kilku miesiącach, w nieco odmienionej formie powraca klub NRD – miejsce dla nas bardzo ważne. Swoją trasę koncertową rozpoczęła tutaj Czerń, a przed nimi zaprezentowali się Last Penance i Fantom.

Podczas Summer Dying Loud 2025 najwięcej słuchaliśmy Ozzy’ego. Przez 3 dni piosenki Black Sabbath wybrzmiewały z dużej sceny między koncertami, co było najlepszym wyborem. Ostatniego dnia było różnorodnie, a na zwieńczenie doświadczyliśmy nawet czegoś, co przekroczyło wszelkie granice poznania.

Jedni zniszczyli swoją legendę, inni postawili sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu, a kolejni wykorzystali szansę, by rozprostować skrzydła. Piątek to dzień, podczas którego otrzymaliśmy najgorszy i najlepszy koncert całej edycji. Być może nawet najwspanialszy od początku funkcjonowania Summer Dying Loud.

Na Summer Dying Loud, każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od muzycznego gustu. Czwartek ułożony był w dwa bloki – jeden skierowany do miłośników hard & heavy, a drugi dla entuzjastów blast & growl. Chociaż i tak na najlepszy koncert dnia trzeba było poczekać do samego końca...

Mystic Festival zachwyca intensywnością, a FOMO nie pozwala odpuścić koncertów, więc łatwo o zmęczenie. To jednak metal, a nie rurki z kremem – tu nie ma miejsca na kalkulacje. Tak wyglądały ostatnie dwa dni z perspektywy Kacpra.

Na Mystic Festival byliśmy już trzeci (Gosia) i czwarty (Kacper) raz. Choć nasze drogi nieco się różniły, nie mamy wątpliwości, kto zaprezentował się najlepiej podczas Warm Up Day w 2025 r. Co do drugiego dnia, nasze opinie są wyraźnie inne.