Orange Goblin to najlepszy zespół i będziemy za nim tęsknić
- 12 października, 2025
- Kacper Chojnowski
Kiedy ogłoszono koncert Orange Goblin na Summer Dying Loud 2025, nie wiedzieliśmy jeszcze, że żegnają się ze sceną. Brytyjczycy po 30 latach kariery powiedzieli sobie dość – czy to dobrze? Ich występ na SDL-u był przecież genialny.
Jako zespół jesteśmy w dobrym miejscu, na następcę Science, Not Fiction na pewno nie trzeba będzie czekać kolejnych sześciu lat. Tak naprawdę moglibyśmy zacząć pisać już teraz – mówił w wywiadzie dla Noise Magazine wokalista Orange Goblin – Ben Ward. Taki komunikat podał w 2024 roku. Nawet przy okazji dziesiątej płyty OG nie dostaliśmy symptomów tego, co zespół ogłosił kilka miesięcy później:
Koncertowe wspominki
Po wydaniu tak wspaniałej płyty, jaką jest Science, Not Fiction mają się zawijać? Każdy kawałek na niej to esencja Orange Goblin. Zespół gra swojego metalowo/stonerowego rock’n’rolla (kolejność gatunków dowolna) na pełnej zajawce, a słuchacz pokonuje kolejne kilometry w swojej wyimaginowanej ciężarówce. Nic wskazującego na taką decyzję nie widzieliśmy także podczas ich koncertu na Mystic Festival 2024.
Pierwsza reakcja – przygnębienie. Koncert na Summer Dying Loud znalazł się jako ostatni na ogłoszonej rozpisce. Na tamten moment można było więc pomyśleć, że w Aleksandrowie Łódzkim zagrają po raz ostatni w karierze. Później ogłosili jednak jeszcze grudniowe daty u siebie, w Wielkiej Brytanii. Są tacy, którzy udają się tam z Polski, by Pomarańczowego Goblina jeszcze raz godnie pożegnać. Po tym, co zaprezentowali na ostatnim polskim koncercie, zupełnie nas to nie dziwi.
Zobacz też: To już…? THE HELLACOPTERS – OVERDRIVER
Na Mysticu było jak najbardziej w porządku, ale nie zbliżyli się wtedy do tego, co osiągnęli właśnie na SDL-u. Perfekcyjne, robiące przyjemnie w brzuszku brzmienie, świetna, przekrojowa setlista i forma muzyków… wybitna, zupełnie niepasująca do pożegnania „starego zespołu”. Grali tak, jakby jutro mieli nadlecieć kosmici i wszystko rozdupcyć. Po koncercie, przez kilka dni miałem problem z utrzymaniem głowy w górze, tak mnie bolał kark po machaniu banią. A na koniec gigu oczywiście do oczu wjechał wzrusz, bo każdy zdrowy i odczuwający emocje człowiek po takim pożegnaniu musiał się trochę złamać. Teoretycznie jest to muzyka do zabawy, ale robiona z taką miłością i pasją, że będzie jej zwyczajnie bardzo brakować.
Co dalej z Orange Goblin?
W poście obwieszczającym zakończenie działalności Orange Goblin znajdziemy uchyloną furtkę, która dopuszcza ich powrót na scenę za jakiś czas. Wybaczylibyśmy, gdyby szybko wrócili, bo to nie jest zespół pokroju innych wielkich, którzy są w pożegnalnej trasie przez wieki. Około dekady temu zespół zaczął działać na pełen etat, muzycy porzucili swoje inne prace. Nie wytrwali w tym jednak zbyt długo, bo taki styl życia, z dala od rodzin, im nie odpowiadał. Jestem przekonany, że ta decyzja nie jest skokiem na kasę, a czymś autentycznym i wynikającym z potrzeb.
Nam nie pozostaje teraz nic innego, jak pogodzić się z taką sytuacją i słuchać bardzo głośno ich wspaniałych płyt (słabej nigdy nie nagrali). Bo Orange Goblin to najlepszy zespół i będziemy za nim tęsknić.





