Walczykiem, do śmierci. MEDICO PESTE – AESTHETIC OF HUNGER

Poprzedni album Medico Peste ב: The Black Bile trafił dokładnie tam, gdzie miał. Prosto w czarne serca osób poszukujących czegoś nowego w schizofrenicznym i przepełnionym religijnym fanatyzmem black metalu. Oczekiwania wobec następcy, czyli wydanego po pięciu latach przerwy, albumu Aesthetic Of Hunger, były bardzo duże. Podobnie jak wątpliwości co do obranego przez Medico Peste nowego kierunku. 

MEDICO PESTE – AESTHETIC OF HUNGER
Medico Peste – „Aesthetic of Hunger” (2025, Malignant Voices)

Zaczęli od debiutu א: Tremendum et Fascinatio. Choć obiecujący, raczej nie zwiastował, w jakim kierunku pójdzie prowadzony przez Lazarusa zespół. Muzyka gnająca na zatracenie, pełna niepoczytalności i zawierająca „taneczne” fragmenty, nie była jednakże specjalnie odkrywcza. Medico Peste tak naprawdę odpalili na epce Herzogian Darkness. Przybliżyła ona odbiorcom to, co mieli usłyszeć na pełnym albumie trzy lata później. Atmosferę najstraszniejszej plagi, od której nie ma ucieczki, nocne koszmary, które paraliżują ciało i umysł, oraz… walczyk.

Nie wiem, czy powstała jakaś praca naukowa na temat motywu dance macabre w twórczości Medico Peste, ale powinna. ב: The Black Bile to płyta, która zaprasza do tańca. I tak, cały czas mówimy o black metalu. Jeśli nie wiecie, o czym mówię i nigdy nie słyszeliście tej płyty, posłuchajcie utworu Where Saviours Believers?.

Na następcę dzieła, które wywarło na mnie tak intensywne wrażenie, musieliśmy długo czekać. Jednak Aesthetic Of Hunger, zamiast dalej podkręcać formułę różnorodności, zaskoczyło bardziej bezpośrednim i klasycznie blackmetalowym kształtem. I to dobrze, bo próby pokonania absolutu spełzłyby na niczym. Nie oznacza to oczywiście, że obłąkana orkiestra schowała się w lesie. Epidemia dalej porusza się po ulicach wespół ze śmiercią i nie zamierza omijać żadnych zamkniętych drzwi.

Przede wszystkim – walczyki nie zniknęły. Ten unikalny element w twórczości Medico Peste tym razem nie przebija się w każdym utworze, jak miało to miejsce na poprzedniczce. Słychać go na przykład w The Black Lotus czy Ecclessiogenic Psychosis. Jednak Aesthetic of Hunger niesie pożogę głównie za sprawą intensywności. Melodie niezmiennie są bardzo przystępne, choć są położone na „zwykłych” black metalowych riffach. Tym razem muzycznie jesteśmy bliżej religijnego black metalu, który wybrzmiewa z płyt Funeral Mist, czy ostatnich albumów Marduk.

Nie ma drugiego zespołu, który byłby w stanie oddać nieprzystępność w tak charakterystyczny sposób. Temat plagi w ekstremalnym metalu to niezwykle wdzięczny i często eksploatowany motyw. Medico Peste podchodzi do niego jednak na tyle umiejętnie, że nie sprawia to wrażenia powtórki. Podczas gdy na okładce ב: The Black Bile widzieliśmy jedną postać, a muzyka kładła wyraźny nacisk na paraliż jednostki, tak na obrazie zdobiącym front Aesthetic of Hunger widać już wiele istot. Większa przestrzeń w brzmieniu oraz nieco mniej schizofreniczny charakter płyty, dają wrażenie, że te szczury zmierzają po znacznie więcej osób.

Nie jest to też płyta, która przez 45 minut ma tylko atakować. Daje przestrzeń na oddech (jak choćby umieszczony w połowie krążka utwór Antrakt), który jest oczywiście złudny i chwilowy. Jasne, potańczcie sobie nędzne stwory, ale i tak śmierć w męczarniach dorwie was szybciej, niż myślicie.

Cieszy mnie, że Medico Peste wciąż potrafi osiągać świetne efekty, tym razem przy nieco innym podejściu. Choć Polski black metal nie jest już tak modny, jak w czasie poprzedniej płyty, Aesthetic of Hunger udowadnia, że nie mamy do czynienia z zespołem jednego albumu, a raczej z jedną z silniejszych załóg na polskiej scenie.