Dlaczego female fronted to złe zjawisko

Spokojnie, nie przeczytacie tutaj redpillowych bredni. Tytuł jest jednak w pełni odzwierciedlający to, co chcę przekazać. Kobiety w muzyce są równe mężczyznom i zespoły, w których występują, nie mogą być postrzegane przez pryzmat płci. Bo zamiast zwracać uwagę na ich problemy w muzyce metalowej, tworzymy dla nich osobną kategorię. Niczym osobne ławki w kościele.

Metal w swoich fundamentach jest bardzo męski. W starszych zespołach grali wyłącznie mężczyźni, a udział kobiet sprowadzał się do pojawiania się w negliżu (jak na przykład na okładkach płyt Manowar), obok umięśnionych samczych wojowników. Oczywiście są wyjątki, jak Jo Bench z Bolt Thrower, ale one tylko i wyłącznie potwierdzają tezę. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie pamiętasz nazwisk basistów Morbid Angel, Entombed czy nawet Carcass. Natomiast zapytany o to, kto grał na basie w Bolt Thrower, pewnie odpowiesz. Powód, dlaczego, jest oczywisty.

Z czasem zaczęto dostrzegać w tym potencjał komercyjny. Umieszczenie w zespole kobiety i odpowiednie wyeksponowanie jej walorów estetycznych, poprzez ubranie jej w obcisłe ciuchy, przynosiło zyski. Dlaczego? Po pierwsze, chłopczyce, które wychodzą na scenę i zajmują się czymś tak męskim, jak metal, są fajne. Po drugie, cyc przyciąga uwagę od zawsze, tym bardziej, gdy wśród publiczności są wyłącznie faceci w średnim wieku.

Może od razu sprostuję powyższy akapit, żeby nie było niedomówień. Na scenie każda osoba musi ubierać się, jak chce. Musi, bo bez tego nie ma szczerości, a bez niej sztuka nie ma sensu. Więc jeżeli komuś odpowiada ubiór, uważany w naszej kulturze za prowokujący (obrzydliwe postrzeganie, ale tak jest), to tak powinien wyglądać. Tylko, gdy jest to dla kogoś bodziec, żeby pójść na koncert, albo obejrzeć zapis na YouTube, to lepiej moim zdaniem skorzystać z innych platform.

To, o czym napisałem powyżej, odnosi się do przeszłości, czyli przełomu wieków, a obecnie obserwujemy tego kontynuację. Zespoły tego typu dalej funkcjonują (powstają także nowe) i grają duże sloty na niemieckich festiwalach. Problem wyewoluował jednakże w innym kierunku. Choć jest on już przykładem zdecydowanego postępu, i ma na celu zrównanie wykonawców bez względu na płeć, tworzy kolejne niepotrzebne sytuacje.

Mystic Festival, podczas dwóch edycji (2022 i 2024) wykonawców na Shrine Stage jednego dnia zebrał pod nazwą „Don’t Burn The Witch”. Zagrali tam wtedy wyłącznie wykonawcy, którzy posiadali w składzie kobietę. Idea tej inicjatywy jest słuszna – pokazać, że metal nie jest wyłącznie męską muzyką oraz nie musi sprowadzać się do przedmiotowego traktowania kobiet na scenie. (W 2023 nazwa nawiązująca do piosenki Venom, nie pojawiła się na plakacie, ale zasada doboru podczas jednego dnia miała być identyczna).

Pomysł powszechnie został przyjęty ciepło, ale słyszałem o głosach wykonawców, którym ta idea niezbyt się spodobała. Nie da się zaprzeczyć temu, że jest to tworzenie jakiejś osobnej kategorii. Czy nie lepiej byłoby spojrzeć na zespół jako na zespół, a nie na zespół z kobietą?

Swoją drogą, w 2024 roku na scenie pod nazwą „Don’t Burn The Witch” wystąpił zespół Dool, który nie posiada kobiety w składzie. Ma natomiast osobę interseksualną, która urodziła się z narządami płciowymi zarówno kobiecymi, jak i męskimi. Raven van Dorst na dodatek bardzo głośno w swoich wypowiedziach wyraża to, jak zostałx skrzywdzonx, kiedy lekarze bezpodstawnie skategoryzowali go/ją jako kobietę. Trochę nieprzyjemnie, prawda?

Na szczęście w tym roku na plakacie Mystica ta nazwa się nie pojawia. Ciężko powiedzieć, czy był to świadomy wybór, podyktowany refleksją, czy może przypadek związany z brakiem wystarczającej liczby pasujących zespołów. Mam nadzieję, że był to pierwszy powód.

Oczywiście nie popadajmy w skrajności, i nie eliminujmy każdego objawu ‘manowaryzmu’. Część metalu ma po prostu komiksową estetykę i nie możemy od razu cancelować Eternal Champion, bo przyjmuje taką konwencję. Ona po prostu jest i jeśli umiemy spojrzeć na nią z dystansem (co nie oznacza, że ironią), nie dzieje się nic złego.

Słuchajmy muzyki, nie płci ludzi na scenie.