Co dobrego na Mystic Festival 2025? – Warm Up Day i Dzień 1
Muzyczna różnorodność Mystic Festival potrafiła nas już nie raz zaskoczyć. Nasze gusta są niezwykle szerokie, toteż niejednokrotnie na poprzednich edycjach stawaliśmy przed trudnymi wyborami. Nowoczesny synthwave czy oldschoolowy death metal? Decyzje były różne. Podczas edycji w 2025 roku również nie będzie łatwo, więc postanowiliśmy zebrać po pięciu wykonawców z każdego dnia, których naszym zdaniem należy zobaczyć. Na początek środa i czwartek.
Mystic Festival to impreza, która odbywa się na początku czerwca w Stoczni Gdańskiej. Na pięciu scenach podczas czterech dni prezentuje się kilkudziesięciu wykonawców ze wszystkich możliwych odmian metalu i nie tylko. Od 2022 roku, kiedy impreza przeniosła się do Gdańska, zagrały między innymi zespoły takie jak Judas Priest, Ghost, Megadeth, Mercyful Fate, Bring Me The Horizon, Electric Wizard czy Biohazard.
W 2025 roku festiwal odbędzie się w dniach 4-7 czerwca. Przyjrzeliśmy się tegorocznemu składowi i wybraliśmy najciekawszych, naszym zdaniem, wykonawców.
Warm Up Day
Martwa Aura (Polska)
Patrząc na plakat, Martwa Aura będzie najpewniej jednym z zespołów, które otworzą festiwal. Nie należy się na nich spóźniać, bo ten koncert już na początku może zgasić światło.
Poznaniacy tworzą black metal z podniosłą atmosferą i dużą ilością melodii, zachowując wierność norweskim klasykom gatunku. W ciągu ostatnich lat supportowali na polskiej trasie Mgłę, a na deskach klubu B90 (czyli sceny Shrine na Mystic Festival) grali już podczas festiwalu Soundrive. Zapowiadają, że na Mystic 2025 usłyszymy premierowy materiał z trzeciej płyty, która ukaże się wiosną nakładem Malignant Voices.
Poza dwoma albumami (na uwagę szczególnie zasługuje ostatni, Morbus Animus) Martwa Aura ma na koncie m.in. split z zespołem Yfel 1710 Kali Yuga Boys (2002, Under the Sign of Garazel Productions), na którym znalazły się dwa rozbudowane utwory. Mogą one wskazywać, że na nadchodzącej płycie usłyszymy zarówno agresywne ściany dźwięku, jak i melodyjne wyciszenia.
Castle Rat (USA)
Miecze, gołe klaty, mroczna stylistyka retro-fantasy? Ta niepowtarzalna estetyka wizualna Castle Rat z pewnością pasuje do mysticowej przestrzeni festiwalu. Projekt to ucieleśnienie kiczu horrorowej klasy B lat 80., szumów z VHS-u oraz mistycyzmu średniowiecznych baśni i legend. Opuścili krainę Excaliburu (film, 1981), aby rozszerzyć i obronić muzyczne The Realm.
Poza ekscentrycznym, unikalnym wizerunkiem, Castle Rat potrafi również zachwycić w oprawie dźwiękowej. Zespół szczególnie oscyluje wokół niskich, głębokich tonacji charakterystycznych dla gatunku doom metal, natomiast umiejętnie równoważy ciężar hipnotyzującym wokalem Riley Pinkerton McCurry.
W 2024 roku ukazał się ich debiut Into The Realm (King Volume Records). Mimo że nie mają pokaźnej dyskografii, to na jednym albumie potrafią zawrzeć wiele muzycznych niuansów – od szybkich riffów w kawałku Feed The Dream po grząski szmer basu w Red Sands.
Exodus (USA)
Reaktywacje zespołów, które posiadają kulturowy statut, czasem okazują się nieudane. W przypadku Exodus było zupełnie inaczej – wydany po powrocie w 2004 roku Tempo of the Damned to najlepszy thrashmetalowy album XXI wieku, a późniejsza forma Amerykanów wcale nie była słabsza.
W ostatnim czasie szerokim echem w metalowym internecie rozniosła się wiadomość o powrocie do zespołu wokalisty Roba Dukesa, który zastąpił (ponownie zresztą) Steve’a 'Zetro’ Souzę. Śpiewający na albumach Exodus z lat 80. i 90. Zetro przyznał, że wbrew informacjom ze strony zespołu, został wyrzucony. Kontrowersje z pewnością nie przyćmią faktu, że koncertowo ekipa Garego Holta jest bezlitosna.
Poza wspomnianym Tempo…, by zrozumieć energię, którą posiada współczesny Exodus, warto włączyć następną płytę, Shovel Headed Kill Machine (2005, Nuclear Blast). To też pierwszy krążek z Dukesem na wokalu. Przy takim I Am Abomination człowiek czuje się, niczym widniejące na okładce rozjechane przez potężny czołg ludzkie szczątki.
Alcest (Francja)
Na edycji w 2023 roku Alcest stopił serce niejednemu odbiorcy ich koncertu. Projekt to mianowicie połączenie ekstremalnego, surowego black metalu z eterycznością i melancholią shoegaze’u/postmetalu, które drastycznie oddziałuje na słuchaczy. W ich twórczości hipnotyczny wokal przechodzi w kłujący growl, a całość obraca się w konwencji sennej podróży – napełnionej oniryzmem, nostalgią i smutkiem.
We wspomnianej odsłonie francuzi zagrali utwory między innymi z płyt Écailles de lune (2010, Prophecy Productions), Spiritual Instincts (2019, Nuclear Blast) oraz Les Voyages de l’âme (2012, Prophecy Productions).
W czerwcu 2024 roku Alcest wydał siódmy album studyjny Les Chants de l’aurore (Nuclear Blast), który został bardzo dobrze przyjęty w mediach muzycznych. Warto zapoznać się właśnie z najnowszą płytą, bo z pewnością usłyszymy ją na tej edycji festiwalu.

Midnight (USA)
„Blasphemy, Hell, Metal, Satan, Sex” – tak na Encyclopaedia Metallum opisana została tematyka tekstów Midnight. W zasadzie tymi słowami można by przedstawić liczącą sześć albumów dyskografię projektu.
Midnight nie jest zespołem w pełni znaczenia tego słowa, bo za wszystkie partie instrumentów na albumach odpowiada jeden człowiek – Athenar. Na żywo dołączają do niego muzycy koncertowi, tworząc wypełnioną energią i testosteronem chwytliwą mieszankę heavy, thrash i black metalu.
Każda płyta Midnight ma przynajmniej kilka pozostających w głowie numerów. Wyróżnić warto Rebirth by Blasphemy (2020, Metal Blade) z otwierającym Fucking Speed and Darkness, który mógłby pełnić funkcję hymnu projektu.
Day 1
Oranssi Pazuzu (Finlandia)
Mieli pojawić się na edycjach w 2020 i 2021 roku, ale na drodze stanęła pandemia. Tym razem Oranssi Pazuzu nic nie powinno zatrzymać, tym bardziej że każda kolejna płyta Finów przyczynia się do coraz większego wzrostu popularności.
Niedawno w Warszawie supportowali Sólstafir, a jeden z członków udziela się także w Grave Pleasures. Ich muzyka nie ma jednak nic wspólnego z przymiotnikami takimi jak „kojący” czy „przyjemny”. Oranssi Pazuzu przenosi w chory świat psychodelii przy pomocy black metalu i krautrocka. Obecni na ostatnim koncercie mówili nawet, że pojawiły się fragmenty… rave’owe. Odlot gwarantowany, bez potrzeby zażywania substancji wspomagających.
By w pełni zrozumieć, o co chodzi w Oranssi Pazuzu, należy poznać chronologicznie całą dyskografię i zobaczyć, w jaki sposób stawali się coraz bardziej popapranym i posiadającym własną tożsamość monstrum. Można też spróbować zacząć od przedostatniej płyty Mestarin kynsi (2020, Nuclear Blast), na której osiągnęli formę kompletną.
Turbonegro (Norwegia)
Norweska ikona deathpunku? Czerpanie inspiracji z kiczowatej estetyki kampu i punkowej perwersji? Teksty pełne ironii i czarnego humoru? W dodatku wszystko to ociekające seksem, magnetyzmem i nieprzewidywalnym szaleństwem? Oto Turbonegro – w muzyce łączą hard rock i glam rock, a w wizerunku groteskową garderobę ze szczyptą erotycznej prowokacji.
Zespół powstał w 1988 roku w Oslo. Od samego początku zasłynął z ekscentrycznego stylu i zapisał się jako jeden z najważniejszych zespołów skandynawskiej sceny rockowej. Turbonegro mianowicie było bodźcem twórczym wielu grup muzycznych, jak np. The Hellacopters.
Do najważniejszych albumów w ich działalności należą: Apocalypse Dudes (1998, Virgin Records), który zdefiniował ich wizerunek sceniczny, Party Animals (2005, Burning Heart Records), zawierający jedne z najbardziej chwytliwych kawałków w ich karierze (All My Friends Are Dead) oraz najnowsza płyta Rock’n’Roll Machine (2018, Scandinavian Leather Recordings), wprowadzająca do ich muzyki elementy elektroniczno-futurystyczne.
Zobacz też: To już…? THE HELLACOPTERS – OVERDRIVER
Totenmesse (Polska)
Podczas poprzedniej edycji Mystica odcięło im prąd. Dosłownie. Zewnętrzne warunki atmosferyczne tego dnia doprowadziły do wyłączenia energii elektrycznej na części terenu festiwalu, co dotknęło akurat Totenmesse. Pochodzący z południa Polski blackmetalowcy będą mogli w tym roku zaprezentować się ponownie, oby tym razem w całości.
Podczas około 25-minutowego zeszłorocznego występu pokazali, że są w świetnej formie koncertowej. Wokalista Mold w ekspresyjny sposób wykrzykiwał obłąkańcze frazy, a reszta składu raczej stanowiła dla niego tło. Jeśli ktoś przeoczył ten koncert, tym razem nie powinien tego robić.
Totenmesse w swojej setliście skupiają się na drugim albumie Fiktionlust (2023, Pagan Records). Ta płyta zupełnie różni się od chaotycznego debiutu – jest wypełniona niespełna 40 minutami skrajnie negatywnych emocji i muzycznego ataku na słuchacza.

Eagles of Death Metal (USA)
Wraz z Turbonegro – Eagles of Death Metal – jest reprezentantem gatunku deathpunku. Natomiast amerykańska formacja oddaje bardziej ducha garage rock i rock’n’rolla, charakteryzującego się dynamicznym rytmem, chwytliwym riffem i buzującą energią sceniczną. Sam Josh Homme (główny członek zespołu – aktualnie nie uczestniczy w koncertach na żywo) opisał ich styl jako kombinację bluegrassowego slide guitar z tanecznymi rytmami i wokalem w klimacie Canned Heat.
Projektowi nie brakuje również poczucia humoru. Sprecyzować go można, podając anegdotę dotyczącą jednej z okoliczności powstania nazwy grupy: podczas rozmowy dotyczącej gatunku, jakim jest death metal, Homme określił zespół Vader – „Eagles of death metal”, co miało być groteskowym połączeniem kapeli The Eagles i death metalu. Wymyślona fraza stała się przydomkiem projektu.
Wśród kluczowych i polecanych albumów zespołu znajdują się takie produkcje, jak debiut Peace, Love, Death Metal (2004, AntAcidAudio), Death by Sexy (2006, Downtown Records) zawierający kultowy numer I Want You So Hard, czy Zipper Down (2015, Downtown Records), który ukazał się po siedmioletniej przerwie.
Perturbator (Francja)
Jeszcze jedna – dobra – powtórka z edycji z 2023 roku. Perturbator, a konkretnie James Kent, jest jednym z czołowych przedstawicieli gatunku synthwave. W swojej twórczości oscyluje w klimatach muzyki lat 80., cyberpunku, czy stylistyki retro-futurystycznej. Klasyczne brzmienia syntetyzuje z elementami darkwave’u, industrialu i techno. W dodatku, w porównaniu do innych twórców w tym gatunku, kompozycje Jamesa są bardziej intensywne, a nawet agresywne.
W przywołanej odsłonie Perturbator zaprezentował znakomite show w akompaniamencie pulsujących basów i neonowych świateł, kreując największą 80-tisową dyskotekę. Można wymieniać albumy, które są ciekawe w jego twórczości (jak np. I Am the Night (2012, wydanie własne), czy The Uncanny Valley (2016, Blood Music)), natomiast w głównej mierze jego seansów należy doświadczyć na żywo. By móc całkowicie zanurzyć się w dystopijnej, cyberpunkowej rzeczywistości.

More...
Po więcej informacji – w tym podział na dni, bilety i godziny koncertów – odsyłamy Was na oficjalną stronę Mystic Festival.